Dwoje oczu w ciemności
Wyobraź sobie.
Przebudzony lekkim szturchnięciem spoglądasz wgłąb pokoju. Ktoś na ciebie patrzy. Myślisz „to tylko sen. Nie widziałbym tylko oczu. Choćby zarys postaci, ale nie same oczy!”
Kładziesz się z powrotem tuląc do schłodzonej poduszki. Próbujesz zasnąć lecz nadaremno.
Coś nie daje ci spokoju. Te oczy. Czy gdy zerknę gdzie je widziałem, nadal tam będą? Ciągle mnie obserwują?
Leżysz jednak i wytężasz siły w modlitwie do Morfeusza, by utulił cię w błogim sennym zapomnieniu tych przeklętych oczu.
Przeklętych.
Podnosisz powieki i widzisz jedno oko. Czujesz strach, ale i ulgę, w końcu to tendencja spadkowa!
Patrzy tak samo, zawzięcie, nie mruga.
Zamykasz powieki z przeświadczeniem, że gdy znów spojrzysz, będzie tylko ciemność.
Otwierasz.
Paraliż ogarnia twoje ciało. Dwoje oczu lecz zupełnie innych. Jedno jak każde z poprzednich, drugie dwukrotnie większe. Pierwsze jasne, drugie jakby czerwone, gorejące.
Szept.
„To tylko my. Twoi przewoźnicy. Szybki kurs w jedną stronę”.
My? Jacy my?
„Jestem za tobą”.
Odwracasz się i widzisz drugą parę oczu równie groteskowo różną.
„Ja kasuję bilet. Ona jest świadkiem”.
Kasuje bilet? Jaki świadek? Czego?
„Kasuję. Cyk cyk”.
Poczułeś tylko dwa ukłucia w szyję. Wszystko ci się rozjaśnia. Widzisz ją. Świadka. Drobna, powykrzywiana postać, o najmniej symetrycznej urodzie jaką kiedykolwiek widziałeś.
Za tobą zaś jej brat, kasownik. Bliźniak.
Czy tak wyobrażasz sobie śmierć?
Przebudzony lekkim szturchnięciem spoglądasz wgłąb pokoju. Ktoś na ciebie patrzy. Myślisz „to tylko sen. Nie widziałbym tylko oczu. Choćby zarys postaci, ale nie same oczy!”
Kładziesz się z powrotem tuląc do schłodzonej poduszki. Próbujesz zasnąć lecz nadaremno.
Coś nie daje ci spokoju. Te oczy. Czy gdy zerknę gdzie je widziałem, nadal tam będą? Ciągle mnie obserwują?
Leżysz jednak i wytężasz siły w modlitwie do Morfeusza, by utulił cię w błogim sennym zapomnieniu tych przeklętych oczu.
Przeklętych.
Podnosisz powieki i widzisz jedno oko. Czujesz strach, ale i ulgę, w końcu to tendencja spadkowa!
Patrzy tak samo, zawzięcie, nie mruga.
Zamykasz powieki z przeświadczeniem, że gdy znów spojrzysz, będzie tylko ciemność.
Otwierasz.
Paraliż ogarnia twoje ciało. Dwoje oczu lecz zupełnie innych. Jedno jak każde z poprzednich, drugie dwukrotnie większe. Pierwsze jasne, drugie jakby czerwone, gorejące.
Szept.
„To tylko my. Twoi przewoźnicy. Szybki kurs w jedną stronę”.
My? Jacy my?
„Jestem za tobą”.
Odwracasz się i widzisz drugą parę oczu równie groteskowo różną.
„Ja kasuję bilet. Ona jest świadkiem”.
Kasuje bilet? Jaki świadek? Czego?
„Kasuję. Cyk cyk”.
Poczułeś tylko dwa ukłucia w szyję. Wszystko ci się rozjaśnia. Widzisz ją. Świadka. Drobna, powykrzywiana postać, o najmniej symetrycznej urodzie jaką kiedykolwiek widziałeś.
Za tobą zaś jej brat, kasownik. Bliźniak.
Czy tak wyobrażasz sobie śmierć?
Komentarze
Prześlij komentarz